Już od godziny próbowaliśmy dodzwonić się do Luke'a . Zaraz po tym jak wszedł mocno wkurwiony do domu i zabrał Katy do pokoju było słychać tylko krzyki i płacz dziewczyny. Potem wyszedl z domu i już od czterech godzin nie wracał, nie odbieral telefonów, nie mieliśmy się z nim jak skontaktować.
Luke's POV:
Chodziłem ciemnymi uliczkami Los Angeles co chwile kopiąc kamienie, które pojawiały mi sie na drodze.
Zatrzymałem się przy drabinie, która przyczepiona była do ściany budynku. Wspiąlem się na nią i poszedłem na samą góre, już po chwili byłem na dachu dość wysokoego bloku. Była noc, a gwiazdy świeciły tak mocno, że mogłoby się wydawać że jest dzień.
Usiadłem na skraju "zrzucając" nogi w dół. Patrzyłem na jadące samochody.
Myślałem o Katy, o tym jaki dla niej jestem. O tym co zrobiłem. O tym, że ona mi już nie wybaczy. Jestem złym człowiekiem, dobrze to wiem. Nie chce litości, nie lubie tego. Ludzie mówią "będzie dobrze" a tak naprawde mają na myśli "umieraj w cierpieniach, nie potrzebuje cie". Owszem, wiem coś o tym. Ludzie nie są dobrzy, ale starają sie zmienić. Niektórym to wychodzi, a niektórym nie. Ja zdecydowanie jestem w tej drugiej grupie.
Nagle zaczęły mnie nachodzić myśli. A co jeśli skoczyłbym? Ktoś by tęsknił? Zaśmiałem sie na to. Większość ludzi mnie nienawidzi, więc dlaczego miałbym sie nie zabić? Zasnąć na zawsze? Dać wszystkim spokój? Dla Katy to byłoby najlepsze. Spuściłem głowe, patrząc w dół, chłopaki nadal próbowali sie do mnie dodzwonić ale ja nie miałem ochoty na rozmowe.
Nagle poczułem czyjąć ręke na ramieniu. Nie oderwałem wzroku od ziemi, dobrze wiedziałem że to Matt. Inni zrobili by wejście typu: "Luke kurwa co ty robisz?! Czemu nie odbierasz?! Martwiliśmy sie!". Chłopak nic nie powiedział, usiadł tylko obok mnie patrząc także w dół.
I znów wróciły te myśli.
- Jeśli Ty to i ja. - powiedział Matt jakby czytając mi w myślach. Miałem go za bardzo dobrego przyjaciela. Nie to, że reszta nimi nie była. Po prostu z Matt'em było inaczej... On był bardziej... Wyrozumiały? Chyba tak można to nazwać.
- Kath mnie nienawidzi, prawda? - spojrzałem na niego. Miałem nadzieje że odpowie "Nie" i wszystko wróci do normy. Niestety musiało potoczyć się inaczej.
- Stary... Ja nie wiem co ty jej zrobiłeś, ale nie tak łatwo Ci wybaczy. Musisz sie bardziej postarać. - Patrzył na mnie cały czas.
- Wiem.. Wracajmy już. - Wstałem z budynku i otrzepałem sie z kurzu. Matt zrobił to samo. Zeszliśmy po drabinie na dół.
- Matt.. um.. mam prośbe. - Zacząłem.
- Tak? - Spojrzał na mnie prosząc abym kontynuował.
- Bo umm.. - Pokazałem na sklep z misiami - Czy mógłbym... Um.. No wiesz?
- Kupić jej misia? - Zaśmiał sie. - Tak, jasne myśle że to dość dobry pomysł. - Poklepał mnie po ramieniu.
Ruszyliśmy do sklepu. Popchnąłem drzwi i razem weszliśmy do środka. Zacząłem rozglądać sie za jakimś dużym misiem.
Szybko złapałem misia w ręke i pokazałem Matt'owi na co ten kiwną entuzjastycznie głową. Poszedłem do kasy i zapłaciłem za misia, pakując go w ładne pudełko. Wyszliśmy ze sklepu.
Nie miałem pojęcia jak jej go dam, bo nie byłem przyzwyczajony do dawania prezentów. Można powiedzieć że to był mój pierwszy raz.
~*~
Kath's POV:
Siedziałam razem z chłopakami w salonie. Dzisiaj wyjątkowo byli dla mnie bardzo mili, oglądaliśmy filmy, graliśmy w gry i ogólnie dobrze sie bawiliśmy. Udało mi sie zapomnieć o tym co Luke mi zrobił. Nadal nie mogę uwierzyć że był do czegoś takiego zdolny.
Teraz siedzieliśmy na kanapie a Josh grał na gitarze śpiewając 5 Seconds Of Summer - Voodoo Doll. Piosenka bardzo mi sie spodobała i już po chwili zaczęłam śpiewać razem z nim.
Piosenke przerwało nam skrzypienie drzwi. Wszyscy wychylili głowy tylko po to żeby zobaczyć Matt'a i Luke'a z jakimś dużym pudełkiem. Jego wzrok od razu padł na mnie, na co ja wstałam i już chciałam wejść na góre po schodach gdy zatrzymał mnie Josh.
- Katy, przynajmniej go wysłuchaj. - zaczął.
- Ja mam go wysłuchać?! A dlaczego on nie mógł wysłuchać mnie gdy krzyczałam aby przestał?! - krzyknęłam przerywając mu.
Josh'a chyba zatkało, bo puścił mnie. Szybko pobiegłam na góre i zamknęłam się w swoim pokoju. Rzuciłam na łóżko i zaczęłam szlochać, wszystkie te wspomnienia wróciły.
Usłyszałam pukanie do drzwi, ale nie było ono takie jak zwykle. Było ciche i spokojne.
- Delilah? - usłyszałam cichy głos Luke'a. - Przynajmniej mnie wysłuchaj... Potem dam ci spokój.
Dość długo rozważałam decyzje czy go wpuścić ale w końcu to zrobiłam. Usiadłam szybko spowrotem na łóżku przykrywając się kołdrą pod brode.
- Czego chcesz? - wyszeptałam.
- Katy. Ja....um... chodzi o to, że.... ja chciałbym.. - jąkał się.
Wtedy zdałam sobie sprawe, że odkąd tu jestem nigdy nie był taki spięty, nie jąkał sie. A teraz? Zachowuje sie jakby miał mi tu zaraz zemdleć.
- J..ja chciałem.... przeprosić. - Westchnął głośno.
- I myślisz że te przeprosiny coś dadzą?! Myślisz że od razu ci wybacze?! - Uniosłam sie.
- Nie... Chce tylko żebyś wiedziała że tego nie chciałem. Byłem wkur... - nie dokończył.
- Zawsze tylko te jebane wymówki! - przerwałam mu.
On tylko westchnął, wstał z łóżka i wyszedł z pokoju.
Dopiero teraz zauważyłam, że na łóżku leży duże pudełko. Pewnie Luke go zapomniał, już miałam wziąć pudełko i pójść za nim gdy zobaczyłam małą karteczke z napisem "Przepraszam ~ Luke xx". Usiadłam i otworzyłam pudełko, zauważyłam pięknego misia. Od razu mi się spodobał, był słodki i... duży. W końcu będe miała się do kogo przytulić i opowiedzieć co się u mnie dzieje. Będzie moim przyjacielem, któremu będe sie zwierzać. Może brzmi głupio, ale jeśli zamykają cię w domu z jakimiś psycholami to nie tak łatwo jest nie zgłupieć.
W chwili gdy już miałam zgasić światło i iść spać usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odpowiedziałam, to pewnie tylko Luke. Ale nie, zamiast jednego wgięcia na materacu poczułam ich aż trzy.
- Kath? Śpisz? - usłyszałam szept prawdopodobnie Ash'a.
- Nie, kurwa przytulam poduszke bo jej smutno. - Warknęłam.
- Spokojnie, chcemy pogadać. - Odezwał się Josh.
- Nie mamy o czym. - Schowałam twarz w poduszce.
- O Luke'u - Zaczął Matt. - Musisz go zrozumieć. On naprawde żałuje. Nie chciał tego.
- Jak mam go zrozumieć?! On mnie prawie zgwałcił! - Krzyknęłam już wkurzona całą tą sytuacją. Wszystko kręciło się wokół Luke'a.
- Wybacz mu. Naprawdę był załamany gdy do niego przyszedłem. I... prawdopodobnie miał myśli samobójcze. - powiedział Matt.
I wtedy mnie zamurowało. Luke i myśli samobójcze? To nawet nie pasuje. A może ma problemy? Może nie jest tak silny jak sie wydaje? Może jego mechanizmem obronnym jest takie zachowanie? Nie wiem. I nagle poczułam potrzebę porozmawiania z nim, zapytania czy wszystko dobrze. Nie wiem co sie ze mną dzieje, chce pomóc chłopakowi który prawie mnie zgwałcił?
Nie chciałam dłużej o tym gadać ani tymbardziej myśleć. Wtulilam się mojego misia i zasnęłam.
O jej! *o*
OdpowiedzUsuńŚwietne,uwielbiam to ff C:
Zapraszam na nowy rozdział u siebie. ^^
super, dobrze ze Luke się opamiętał i tego żałuje... weny życzę i czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńRozdział!
OdpowiedzUsuńKocham <3 Mam nadzieję,że rozdziały będą częściej