środa, 16 lipca 2014

Rozdział 2.


Obudziłam się i spojrzałam na zegarek, który nosiłam na ręcę. Była 7:30. Westchnęłam i spowrotem zamknęłam oczy, chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju, na moim miękkim łóżku, pijąc kakao i oglądając Pamiętnik po raz setny. Uwielbiałam ten film, ukazuje piękno prawdziwej miłości. Leżałam tak z pół godziny, rozmyślając co by było gdybym nie poszła na to "spotkanie". Prawdopodobnie byłabym szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa.
Moje rozmyślanie przerwał nieźle wkurzony Ashton. Wzdrygnęłam się na samą myśl co chce ode mnie.
- Czy ty kurwa nie rozumiesz co to jest zegarek?! - warknął. Widząc moją zdezorientowaną minę zaczął znowu krzyczeć - Luke ci chyba powiedział żebyś była na ósmą na tym pierdolonym dole! 
Tyle hałasu o taką małą rzecz?! Serio?! To ja już się boje co będzię gdy zrobie coś głupszego. Spojrzałam na chłopaka, który był cały czerwony z gniewu.
- Złaź z tego pierdolonego łóżka i w podskokach spierdalaj na dół. - warknął.
Nie ruszyłam się z miejsca, nie dam mu tej satysfakcji i nie posłucham go. Patrzył na mnie i czekał.
- Dobra to teraz poznasz pierwszą zasade. - podszedł do mnie i usiadł na łóżku po czym pociągnął mnie za nogi tak że wylądowałam na jego kolanach leżąc na brzuchu. Szarpałam się ale on tylko wzomocnił uścisk i uszczypnął mnie w tyłek.
- Ciebie już do końca powaliło?! Zostaw mnie idioto! - krzyczałam.
Podniósł ręke do góry, a zanim ja zorientowałam sie co chce zrobić jego dłoń wylądowała na moim tyłku. Nie mogłam uwierzyć że to zrobił, znowu zaczęłam się szarpać a jego dłoń znowu wylądowała na moim tyłku. Krzyknęłam z bólu, a ten mnie puścił.
- Jeśli nas nie słuchasz - dostajesz kare. Chyba proste, no nie? Ta jest najlepszą karą jaką możesz dostać u nas. Także podsumowując: teraz w podskokach na dół. -  uśmiech nie schodził z jego twarzy.
Jak można być takim skurwysynem? Czego oni ode mnie chcą?! Jeszcze wymyślają jakieś kary, oni serio powinni sie leczyć. Napewno nie pozwole na to żeby mną rozkazywali, o nie. Obiecuję, że nie odpuszcze tak łatwo. Już mam ułożony plan ucieczki i właśnie zaczynam jego realizacje...
Wstałam z łóżka i po cichu ze spuszczoną głową poszłam na dół. Po chwili byłam w czymś co chyba nazywało sie jadalnią.
- No nareszcie, nasza księżniczka raczyła sie zjawić! - powiedział z sarkazmem Luke. - Myśle, że Ashton wytłumaczył ci pierwszą zasade. Teraz siadaj, a powiemy ci kolejne.
Niechętnie usiadłam przy stole. Na moje nieszczęście obok mnie siedział Ash. Od razu położył na moim kolanie ręke, którą starałam się odepchnąć. Niestety był za silny i gdy tylko zaczęłam się wiercić wzmacniał uścisk co sprawiało mi ból.
- Pierwsza zasada: Nie próbujesz uciekać, sprzeczać się z nami. Druga: Nie dzwonisz do NIKOGO i nie opowiadasz co się stało. Trzecia i najważniejsza: Robisz co chcemy, nawet jeśli byłoby to najgłupsze i słuchasz się nas. - powiedział Josh. - Zrozumiałaś? 
- A co jeśli nie zastosuje się do tych zasad? - zapytałam.
- Zostaniesz ukarana. - odpowiedział Josh.
Odwróciłam od nich wzrok, nie chciałam więcej patrzeć na moich porywaczy. Czego chcieli? Pieniędzy? Przecież widzą że praktycznie ich nie mam. Przecież nie jestem nawet ładna, dlaczego wybrali akurat mnie? - pytałam siebie w myślach patrząc w okno.
Niestety padał deszcz, nienawidziłam go. To w czasie niego moi rodzice się zabili, przez niego wszystko się zdarzyło. Od tego czasu deszcz jest pogodą której najbardziej nienawidze. Krople uderzały o szybe z dużą prędkością wytwarzając w pewnym sensie rytm.
- Możesz iść do pokoju, jeśli chcesz. Możesz też zostać z nami i pooglądać telewizje - zaproponował Matt.
- Nie, dzięki. Mam ciekawsze rzeczy od oglądania filmów z moimi porywaczami - mruknęłam i poszłam po schodach do "mojego" pokoju. Tym razem zasłony były odsłonięte i widać było jedynie lustra zamiast ścian. 
Wszędzie widziałam siebie. No super... Nienawidzę swojego ciała, a teraz mam na nie cały czas patrzeć? Nie, dzięki. Westchnęłam i zrezygnowana poszłam spowrotem na dół. Chłopaki leżeli na dwóch kanapach. Ashton i Luke na jednej, a Matt i Josh na drugiej. Rzucali w siebie popcornem, jedno trafiło w oko Josh'a przez co ten krzyknął i rzucił się na Ash'a, zaczęła się "bójka" której towarzyszyły głośne śmiechy Luke'a i Matt'a.
- Ekhm... - chrząknęłam aby zawiadomić ich że tutaj jestem.
Wszyscy odwrócili głowe w moją strone, a Josh i Ash przestali się bić.
- O, jesteś. Jak fajnie. Siadaj - powiedział Luke. 
Poszłam w strone kanapy na której siedział, ale w ostatniej chwili zawróciłam i usiadłam na drugiej kanapie obok Matt'a. Wydawał mi się milszy niż reszta. Luke spiorunował mnie spojrzeniem, a ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Więc, co chcesz obejrzeć, kochanie? - objął mnie ramieniem, którego nawet nie próbowałam strzepnąć bo wiedziałam że to nie ma sensu.
- A co macie? - zapytałam obojętnie.
- Głównie same horrory. Żebyś mogła nas przytulać gdy będziesz się bała - uśmiechnął się szeroko Luke.
- Okej, oglądnijmy Obecność. - powiedziałam a Luke włączył film.
A to się zdziwią haha, nie boje się horrorów, wręcz je uwielbiam. Według mnie horrory to najlepsze filmy, bo czasami można się nieźle pośmiać ale i przestraszyć.
Film się zaczął a chłopaki bacznie mnie obserwowali, pewnie czekali aż się wystrasze. Ha! Idioci.
W połowie filmu zrobiłam się senna. Oparłam się o oparcie kanapy i podkuliłam kolana, po czym zamknęłam oczy.
- Nie, nie, nie. Nie będziesz teraz spała.
- Będę robiła co mi się kurwa żywnie podoba - warknęłam.
- Hmm.. Nie posłuchałaś nas. Jedną szansę zmarnowałaś, została ci ostatnia. Radze ci, nie zmarnuj jej, bo to się źle skończy - zagroził Luke.
- Dlaczego kurwa nie moge iść spać?!  - krzyknęlam wstając.
- Bo nic nie zjadłaś. - powiedział spokojnie.
- Bo nie jestem głodna. - powiedziałam oburzona.
Po chwili Josh przyszedł z kanapkami.
- Zjedz przynajmniej jedną, a będziesz mogła spać. - powiedział.
Westchnęłam i ją zjadłam.
Wstałam i powlekłam się na góre do swojego pokoju, opadłam na łóżko i spojrzałam w sufit bo tylko tam nie widziałam siebie. Po kilku minutach takiego patrzenia udało mi sie zasnąć.
-----------------------------------
Mam do was sprawe, mianowicie chodzi o to żeby każdy kto to czyta - skomentował to, bo naprawdę nie wiem czy jest sens pisania tego ff dla jednej osoby (pozdrowienia dla Natalii). 
Do napisania xx

środa, 9 lipca 2014

Rozdział 1.

Obudziłam się wczesnym rankiem, więc z nudów włączyłam laptopa i zalogowałam się na Facebook'a. Po kilkunastu minutach wstałam i poszłam do łazienki, żeby się ogarnąć. 
Po niecałej godzinie wyszłam z łazienki i poszłam do swojego pokoju, prawie zemdlałam. Całe łóżko było w płatkach róż, a na środku leżało pudełko. Ktoś tu był... Ktoś mnie obserwuje... A co jeśli chce mnie zabić? Niee, to głupie. Podeszłam do łóżka i otworzyłam pudełko. To co tam zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach. Leżała tam przepiękna sukienka. Strasznie mi się spodobała, wyciągnęłam ją i ujrzałam karteczkę:
,, Bądź w parku o 17:00 dzisiaj. Ubierz tą sukienkę, jest seksowna. Nie przyjmuje odmowy, do zobaczenia, Skarbie xx" 
Od razu pomyślałam o wczorajszym sms'ie... Czyli to jednak nie był żart... Ktoś widział mnie prawie nagą, a teraz ten ktoś chce sie spotkać...
Do południa myślałam czy iść na to "spotkanie". W końu zdecydowałam, że pójde bo gdy go zobaczę, będę mogła zgłosić sprawę na policje i typek pójdzie siedzieć.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 16:00.
Ubrałam tą sukienkę dlatego, że mi sie podobała, nie dla niego. Dobrałam jeszcze czarne szpilki i naszyjnik - koniczynke z literką "K" w środku niej. Zawsze go noszę, bo przynosi mi szczęście.
( http://www.polyvore.com/chapter_first/set?id=127733766 <skopiuj i wklej>)
O 16:45 wyszłam z domu i powoli poszłam w strone parku. Usiadłam na ławce i czekałam na nieznajomego, z którym miałam się spotkać.
Po niecałych 15 minutach poczułam czyjeś ręce na moich ustach. Ta sama osoba zaciągnęła mnie do jakiejś ciemnej uliczki. Próbowałam krzyczeć i wyrwać się, ale chłopak mi to uniemożliwiał. Przyłożył mi do nosa wilgotną szmatkę, z całej siły próbowałam nie wdychać jej zapachu.
- Shh, oddychaj spokojnie. - powiedział chłopak.
Niestety długo tak nie wytrzymałam i zaczęłam  wsychać chloroform. Momentalnie zrobiłam się senna. Nadal próbowałam mu się wyrwać, ale zmęczenie wzięło góre i zasnęłam w ramionach kogoś kogo nawet nie znałam i chyba nie chciałam poznawać.
                                                           ~*~
Obudziłam się w jakimś ciemnym pokoju. Zdzwiło mnie to, bo z tego co pamiętam mój pokój był w jasnym kolorze. 
Nagle wszystko zaczęło do mnie wracać, spotkanie, nieznajomy, sen...
Odkryłam się i zeskoczyłam po cichu z łóżka. Podeszlam do drzwi i usłyszałam kawałek czyjejś rozmowy: 
- Nie! Narazie nie.
- Ale Luke! Ile mamy jeszcze czekać?
- Ale Ash! - powiedział Luke naśladując chłopaka. - Powiedziałem wam na początku jak to się wszystko potoczy. Najpierw musimy być spokojni, niech sie do nas przyzwyczai, niedługo nadejdzie pora.
- Będę mógł przynajmniej patrzeć? - zapytał jeszcze inny chłopak.
- Ty naprawdę jesteś taki głupi Josh, czy tylko udajesz? - załamał się Luke. 
- Lustra, Josh. - przypomniał chłopakowi Ash.
Rozejrzałam się i dopiero teraz zorientowałam że nie pokój był ciemny, lecz zasłony które pokrywały całe ściany. Odkryłam lekko jedną i zobaczyłam samą siebie.
- Lustra weneckie - pomyślałam, teraz to co powiedzieli miałoby sens.
Nagle usłyszałam kroki zbliżające się do "mojego" pokoju. Sparazliżowało mnie ze strachu, nigdy tak bardzo się nie bałam. Nagle drzwi się otworzyłya do pokoju weszła czwórka chłopaków. Pierwsze co rzucało sie w oczy to, to że każdy z nich miał dużo tatuaży i kolczyków. Pierwszy, który nazywał sie Luke, przedstawił mi wszystkich.
- Luke, Matt, Josh i Ashton... - powtórzyłam cichutko zapamiętując imiona.
Podeszli do mnie, a jedyne co ja zrobiłam to zaczęłam sie cofać. Niestety po chwili spotkałam się z ścianą.
- Cz-czego chcecie? - próbowałam powiedzieć to z nienawiścią, ale to co wyszło z moich ust można było nazywać tylko piskiem.
Zaśmiali się. Luke podszedł do mnie i przyparł mnei swoim ciałem do ściany. Wzdrygnęłam sie.
- Niedługo się przekonasz, Delilah. - wymruczał do mojego ucha. 
Nazwał mnie moim drugim imieniem, nienawidziałam go. Od razu kojarzyło mi się z moją wredną kuzynką, która kiedyś prawie mnie zabiła, a oczywiście to ja zostałam później ukarana.
Odepchnęlam go, nagle zrobiłam się pewna siebie.
On tylko sie zaśmiał, po czym powiedział:
- Zadziorna, lubimy takie, co nie chłopaki? - zapytał, a oni skinęli głową uśmiechając się tajemniczo - Masz przyjść na dół o 8:00 gdzie powiemy ci wszystkie zasady, bez żadnych sztuczek bo to się źle skończy.
Po tych słowach wyszli z pokoju, ostatnie co usłyszałam to ich kroki zmierzające po schodach na dół. Po tym najzwyczajniej w świecie położyłam się na łóżku i zasnęłam. Byłam wyczerpana.

niedziela, 6 lipca 2014

Prolog.


Szłam ciemnymi uliczkami LA po "udanej" imprezie. Ta... "udanej", przyjaciele z którymi przyjechałam zostawili mnie i pojechali sami do domu. Skończyłam w ciemnej uliczce stojąc boso na zimnej ziemi. 
Nagle poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Przestraszyłam się i powoli odwróciłam, na szczęście ujrzałam tylko szopa. Odetchnęlam z ulgą i poszłam dalej. Tym razem ostrożniej cały czas się rozglądając. Naprawdę bardzo się bałam, bo LA o tej porze jest bardzo niebezpieczne.
Dzięki Bogu, po chwili byłam w domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Odłożyłam szpilki po czym zmęczona i obolała poszłam do kuchni. Na lodówce była przypięta kartka:
,,Nie będzie mnie w domu do poniedziałku. Wyjechaliśmy z wujkiem na mini wakacje. Kocham Cię, pa. Ciocia xx"
Jak zwykle... Ostatnio bardzo rzadko bywa w domu. Westchnęłam i otworzyłam lodówke, wyciągnęłam z niej mleko, które położyłam na blacie i wyciągnęłam z szafki miske. Wsypałam do niej płatki i zalałam je mlekiem. Usiadłam na blacie i zaczęłam jeść przygotowany przeze mnie posiłek. Gdy skończyłam wsadziłam pustą miskę do zmywarki po czym poszłam na góre do swojego pokoju. Rozebrałam sie do bielizny, podeszłam do szafki i wyciągnęłam swoją piżamke w małpki, którą uwielbiałam, i ubrałam ją.
Opadłam na łóżko i już prawie zasnęłam gdy mój telefon zabrzęczał. Spojrzalam na numer. Nieznany... Dziwne..
,,Dzięki za pokaz, Skarbie. Następnym razem zasłoń ona gdy sie przebierasz. Nie chce żeby ktoś widział Cię  nago, NIKT inny oprócz nas nie może. Jesteś tylko i wyłącznie NASZA"
Okej, nie ukrywam - przestraszyłam sie, ale za bardzo bolała mnie głowa i nogi żeby dalej o tym myśleć. Odłożyłam komórke i odleciałam do krainy snów.

Bohaterowie



Kath Delilah Brooks - Siedemnastoletnia dziewczyna, która po śmierci rodziców wyjechała do Los Angeles i zamieszkała z ciotką oraz wujkiem. Realcje między Kath a wujkiem były skomplikowane, zaś z ciotką były bardzo dobre. Z natury jest spokojną dziewczyną, ale gdy ktoś zajdzie jej za skóre - nie odpuści i zemści się.



Theresa Sparks - Czterdziestoletnia ciotka Kath. Bardzo ją lubiła, ale spędzała z nią mało czasu przez swoją prace.


Mark Sparks - Czterdziestoletni mąż ciotki Kath. Znęcał się nad dziewczyną gdy tylko mógł.


Luke Hemmings - Osiemnastolatek, główny z porywaczy. Prowadzi życie typowego bad boy'a. Pije, pali, ćpa, organizuje nielegalne wyścigi. Jest założycielem jednego z najniebezpieczniejszych gangów w okolicy.


Matt Howel - Dziewiętnastolatek, współpracownik Luke'a. W grupie uchodzi za tego najśmielszego.


Josh Lemon - Osiemnastolatek, przyjaciel Luke'a. Posiada najwięcej tatuaży.


Ashton Irwin - Przyjaciel Luke'a, także ma osiemnaście lat. Uchodzi za tego najzabawniejszego.


Daniel (Dan) Hood - Jedyny przyjaciel Kath, jest w niej zakochany od początku ale boi sie jej to wyznać.
---------------------
Tak więc, witam! Tak na wstęp: nazywam się Karolina, jestem Directioner i Janoskiananator. Nie interesuje się niczym specjalnym.
Jeszcze dzisiaj pojawi się prolog. Licze na komentarze, bo im więcej będzie komentarzy tym szybciej dodam rozdział.